Senpai, feed me! / Youmiko Sushi
Część moich czytelników pamięta pewnie jeszcze Youmiko jako malutki lokal mieszczący się przy ulicy Szczepańskiej. Trochę było z nim jak z magicznym teatrem u Hessego: wstęp nie dla każdego, a przynajmniej nie dla osób, które nie wiedziały że trzeba jeszcze przejść na wewnętrzny dziedziniec kamienicy. Ale kto był obłąkany na punkcie sushi, ten wiedział gdzie szukać magicznych drzwi :)
Od tamtych czasów nastąpiły dwie duże zmiany. Pierwsza w postaci nowego właściciela, którym to został w 2012 roku znany mi ze szkoły średniej Paweł. Druga, trzy lata później, w postaci zmiany adresu na ulicę Józefa na Kazimierzu. Obie wyszły lokalowi na dobre.
Kazimierzowskie Youmiko nie różni się znacząco gabarytami od poprzedniej lokalizacji, ale dla odmiany jest widoczne z ulicy. Przez oszklone drzwi można podglądać szczęśliwców, którym udało się dostać stolik. Wnętrze lokalu jest bardzo nieformalne, z masą bibelotów z Kraju Kwitnącej Wiśni, kolorowych grafik na ścianach (w tym Mateusza Kołka). Obsługa także jest swobodna, jedyną sztywną rzeczą w Youmiko są ryby w lodówce.
![]() |
torcik łososiowy - niebo w gębie |
Zestaw sushi można skomponować samemu, albo wybrać którąś z dostępnych opcji: omakase (degustacyjny, różne ilości kawałków), okimari (klasyki, jak wyżej), okonomo (zestawy lunchowe serwowane do 17stej, osiem wersji w zależności od tego jak bardzo jesteście głodni). Warto zaufać sushi-masterowi i wybrać zestaw degustacyjny - oczywiście wszelkie uwagi gości są brane pod uwagę. Na wasz stół trafią najprawdopodobniej najlepsze kawałki jakie można zjeść w Krakowie.
Kawałki nie są bardzo duże, w sam raz do zjedzenia w całości. Na ceny nie ma co narzekać, bo są bardzo przystępne (zwłaszcza biorąc pod uwagę jakość).
Poza sushi w menu znajdziecie jeszcze zupy (miso i suimono) oraz sashimi (przedział cenowy 15-45 złotych). Porównując zawartość karty z podobnymi lokalami, można odnieść wrażenie, że pozycji nie ma w niej przesadnie dużo. W Youmiko króluje raczej jakość i nieprzeciętność, niż ilość. Inna sprawa, że w niektórych lokalach z sushi zdarzało mi się wertować karty o grubości książki telefonicznej, a na moim stole lądował później rozgotowany albo przyschnięty ryż i tuńczyk twardy jak guma.
Ciężko mi szukać na siłę minusów, bo ich właściwie nie ma. Nie każdemu pewnie przypadnie do gustu nieformalna atmosfera Youmiko, szkoda też że nie ma w nim więcej miejsca. Jeśli planujecie się tam wybrać, to warto zadbać o wcześniejszą rezerwację.
Wszystkie zdjęcia we wpisie są autorstwa 23dogma.
0 komentarze: