Nothing Compares 2 U / Magnifica
Takiej marki jak Farmona nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Kameralny hotel skryty w cieniu starego parku, ekskluzywne SPA i własna linia naturalnych kosmetyków, które można kupić bez wcześniejszego zastawiania nerki cieszą się zasłużoną dobrą sławą. Magnifica to hotelowa restauracja, specjalizująca się w sezonowej kuchni śródziemnomorskiej i fusion.
Jeśli chodzi o wystrój, to Magnifica należy do najciekawszych hotelowych restauracji w jakich byłam. Jest odważnie: zdecydowano się na niemalże czarne ściany, krwistoczerwone dodatki i obicia kanap, ciemne drewno i nowoczesny kominek. Mimo ciemnych barw, atmosferę panującą w lokalu ciężko nazwać grobową - a to za sprawą dobrze dobranego oświetlenia, uroczego kominka, kwiatów na stolikach, czy delikatnej muzyki płynącej z głośników. Intymna, romantyczna atmosfera czyni z Magnifici idealne miejsce na romantyczną kolację, albo wesele.
Na początek trochę o karcie: za jesienne menu odpowiada doświadczony Szef Kuchni Tomasz Trafiał, a składają się na nie przystawki (m.in. zapiekany mus z koziego sera z pieczoną dynią, tatar wołowy, carpaccio), zupy (rybna z szafranem, krem z dyni, krem z pomidorów), dania główne (m.in. polędwica wołowa, sandacz z risotto z cukinią, makaron gryczany z grzybami i cukinią), sałatki i desery. Z procentów znajdziemy koktajle (klasyki, w dobrych cenach) oraz duży wybór win, także z górnej półki.
Menu festiwalowe otworzyła przystawka w postaci w postaci kremu z selera z tymiankiem, ze smażonymi kurkami i crunchem z marchewki. Była to zupa z gatunku tych, które lądując na stoliku mówią "zrobię ci dobrze" i wywiązują się ze swoich obietnic. Porcja spora, krem gęsty i sycący, zaskakujący intensywnymi smakami (słodkawy crunch, aromatyczna oliwa, czy pyszne kurki) - w chłodną i deszczową niedzielę był to strzał w dziesiątkę, chociaż szczerze obawiałam się czy będę w stanie zjeść po tak sytej zupie drugie danie.
Jako drugie dania podano okonia morskiego z czarnym risotto, koprem włoskim z cytryną i pieczonymi warzywami w kremie ostrygowym oraz policzki wieprzowe z musem z chrzanu i pasternaka, dynią piżmową w imbirze i pak choyem. Ryba była delikatna, ale z chrupiącą skórką, risotto grało dla mnie w tym zestawie pierwsze skrzypce i byłabym w stanie zjeść osobny talerz powyższego. Za wieprzowiną nie przepadam, tym bardziej doceniam kunszt kucharza - miękkie, aromatyczne mięso, doprawione z charakterem, gdzieś zgubiło ten posmak którego nie lubię w świnkach :)
Na deser podano sernik czekoladowo-śliwkowy ze słonym karmelem i malinami. Niby niewielki kawałek, niby nie przesadnie słodki, a jednak bardzo sycący.
Mimo, że lokal był zapełniony klientami, nie musiałam czekać długo na dania (sąsiednie stoliki również były szybko obsługiwane). Miłe, uśmiechnięte panie z obsługi wydawały się być autentycznie zainteresowane czy gościom wszystko smakuje. Magnifica okazała się być kolejnym festiwalowym strzałem w dziesiątkę.
1 komentarze: